piątek, 8 maja 2015

PKO Półmaraton Sopot 02.05.2015

Na majówkę wyjechałam razem z Madzią, Izą, Anią aby wziąć udział w PKO Półmaraton Sopot. Na wycieczkę pojechała z nami także najcudowniejsza kibicka Ania Miętówka!

Do Sopotu pojechałyśmy dzień przed półmaratonem. Chciałyśmy najintensywniej skorzystać z wyjazdu ;)
Przywitała nas bardzo deszczowa pogoda, nie przejęłyśmy się tym i wpadłyśmy w wir zwiedzania :)


Skakałyśmy...



 Jadłyśmy gofry....


Jadłyśmy naleśniki....


Może plank?


Selfie musi być ;)


Odebrałyśmy pakiety.


Pogoda uległa polepszeniu także ... zabawie i podskokom nie było końca!








Nadszedł ten dzień! Dzień półmaratonu :) Wystroiliśmy się w tiulowe spódniczki ;)Dobre humory nas nie opuszczały!




i wystartowałyśmy.....


Nie ukrywam - nasze kreacje bardzo przyciągały uwagę w związku z tym praktycznie każdy nam dopingował. A nawet usłyszałyśmy od kibiców piosenkę "pszczółka maja sobie lata.." Totalne szaleństwo! Frunęłyśmy wręcz, nie czułam tempa. Radość, szczęście, podskoki, doping, zero podbiegów, przecudowne morskie widoki! Dla biegacza raj!





Pierwsze 10 km przebiegłyśmy z czasem 01:07:00, czyli dla dziewczyn tempo rekreacyjne, a dla mnie życiówka! Aaaa! Energia roznosiła mnie!
Niestety właśnie gdzieś w połowie, czyli na 10 tym kilometrze poczułam silny ból kolana przy każdym zgięciu. Bolał mnie mięsień dwugłowy uda. Tak bardzo ból zaczął mi dokuczać, że ostatnie 5 km przeszłam.
Skończył się niestety dobry humor. Byłam bardzo zła na ból kolana i dodatkowo na siebie, ponieważ przeze mnie dziewczyny zwolniły. Czułam się źle fizycznie i psychicznie.
Laski dzielnie mnie wspierały, nie zostawiły mnie pomimo tego, że wiele razy prosiłam żeby frunęły beze mnie. Upadły się ze stwierdzeniem, że wbiegniemy razem na metę trzymając się za ręce! Jesteście kochane!



Tak się stało, a nawet dołączyła do nas na ostatniej prostej nasza najukochańsza kibicka Ania!




Półmaraton ukończyłyśmy ostatnie, z czasem 2:43:22.
Na mecie okazało się, ze dla kilkunastu ostatnich osób (chyba 15tu) zabrakło medali! Szczerze? Nie byłam zbytnio zawiedziona tym faktem, uważam że nie zasłużyłam na jakiś medal czy wyróżnienie skoro 1/4 trasy szłam, dodatkowo psując innym zabawę.




Boli czy nie ... Trzeba było się ogarnąć aby skorzystać do końca z pobytu!



Pomimo kontuzji to był mój najcudowniejszy bieg!! Mam nauczkę na przyszłość, żeby za bardzo nie fikać przed półmaratonem!  
Mam nadzieję, że za rok pobiegniemy i obejdzie się bez kontuzji! Kto się pisze?!?!


4 komentarze:

  1. No udał się wam wyjazd, pomijając kwestię kontuzji ;-) Ale chyba już z kolanem ok?

    OdpowiedzUsuń
  2. Lenka było wspaniale! Gdy biegłam swój pierwszy Półmaraton na Malcie, nie miałam nikogo kibicującego i nikogo kto by na mnie czekał na mecie. Ten Półmaraton na lajcie dał mi wiele radości i miłych wspomnień. Za rok piszę się koniecznie!!! W takim składzie będzie rewelacyjnie a może namówimy jeszcze kogoś i pobiegniemy w większym składzie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Sopocie był niesamowity klimat!! Ciesze się, ze piszesz się na pólmaraton za rok :)

      Usuń