niedziela, 14 lutego 2016

II Zimowy Półmaraton Leśny - 13.02.2016

Wczoraj wzięłam udział w II Zimowym Półmaratonie Leśnym. Start usytuowany został na parkingu leśnym przy Leśniczówce Orle w okolicy Ostrowi Mazowieckiej.

Przed biegiem na mecie.
Bieg kameralny i około 100 startujących osób.
Biuro zawodów
Trasa półmaratonu podzielona była na trzy 7-dmio kilometrowe pętle i aby zostać sklasyfikowanym wystraczyło przebiec dowolną ilość okrążeń.
W mojej ocenie świetna zasada. Jeżeli masz gorszy dzień/trafi Ci się kontuzja/nie czujesz się na siłach aby pobiec półmaraton, możesz zakończyć bieg po 7miu czy 14tu kilometrach.
Pakiet startowy ;)
Ja się osobiście nie nastawiałam na półmaraton, rano pobiegłam Parkrun i startując stwierdziłam, że będę biegła dopóki mam siłę.
Głupawka przed biegiem
Bardzo pozytywnie zostałam zaskoczona przed startem. Pośród startujących była Pani, która akurat tego dnia miała urodziny. Z tego powodu wszyscy, organizatorzy oraz biegacze zaśpiewali jej "sto lat".

Wystartowaliśmy!
Bieglam mocno na luzie, rozkoszowałam się widokiem Puszczy Białej. Słuchałam szumu drzew, czułam zapach mchu, biegłam jak zaczarowana. Trasa była świetnie oznakowana, więc nie miałam problemu z tym "że zgubie się w lesie". Na biegaczy czekała woda, banany i czekolada (co 7 km). Bieg ukończyłam na 14tym kilometrze.
Pamiątkowy medal
To co orgaznizatorzy przygotowali po biegu przerosło moje oczekiwania!
Dla kazdego czekał medal i krówka komandosa (ciagnąca się w nieskonczoność), grochówka, herbata, kiełbasa, pieczywo i... OGNISKO! oraz kijki, na których można było upiec kiełbase czy chlebek.

Przeważnie po biegu dostaje się picie i każdy rozchodzi się do domu, tu było inaczej. Nie tylko z moją ekipą z parkrunu, ale również z innymi biegaczami ogrzewaliśmy się przy ognisku, jedząc pieczone kiełbaski, rozmawiając i współnie się śmiejąc. Żyć nie umierać.
Ognisko!
Z ciekawostek 10 pierwszych meżczyzn i kobiet, które ukończyły półmaraton otrzymało nagrodę.... Półmaraton ukónczyło 9 kobiet, może pozostawie to bez komentarza :P 
Na pożegnanie zostaliśmy poczęstowani nalewką mirabelkową własniej roboty, obłędnej w smaku. Panowie głównie mnie częstowali (nie wiem czemu :P).
Lena biega w swoim żywiole
Zaczynam coraz bardziej lubić i doceniać kameralne, spokojne biegi poza Warszawą. Takie imprezy mają unikalną domową atmosferę. Wducham świeże powietrze bez spalin, nie ma wkurzonych kierowców na kazdym skrzyżowaniu. Mogę spokojnie biec swoim tempem, a na trasie nikomu nie przeszkadam. Na mecie razem ze wszystkimi uczestnikami mogę... napić się nalewki przy ognisku :D
To wszystko za 20 zł opłaty starowej.

6 komentarzy:

  1. Fantastycznie! Szkoda, że się nie zdecydowałam :-( Z dala od spalin, na łonie natury...pięknie :-) Gratulacje Lenka!

    OdpowiedzUsuń
  2. po takim polmaratonie , polmaraton pko po uliacach miasto to bedzie pikus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, wybierasz się? moze kiedyś uda się pobiec obok siebie

      Usuń
    2. Niestety nie wybieram się:( Kiedyś na pewno pobiegniemy obok siebie

      Usuń