Czuje ogromny sentyment do biegu w Garwolinie.
Zdjęcie z 2014 roku.
Z Madzią o Garwolinie myślałyśmy już od dawna! Musiałyśmy tam wrócić! Udało się nam namówić Ewę na udział w biegu, która została naszym osobistym szoferem.
Zdjęcie w tym samym miejscu - jak rok temu. Latające - jakżeby inaczej ;)
Szybki odbiór pakietów. W zestawie koszulka, kosmetyki AVON, bransoletka - czyli to co kobiety lubią najbardziej.
Spotkałyśmy Natalię :)
....i poza!
Moim celem było złamane życiówki sprzed roku (1:08:20). Nieśmiało marzyłam o złamaniu godziny. Nie do końca wierzyłam w to - znając moje możliwości.
Przed samym startem tradycyjny pochód w ramach "Dni Garwolina". Z dziewczynami wypatrywałam miłośników starych motocykli ;)
CZAS START! Muzyka w uszach i jazda!
Biegłam za Panią z balonikiem 1h.
Niestety na około 3 km dopadł mnie okropny kryzys. Straciłam energię oraz poczułam bardzo ciężkie nogi.
Zwolniłam przez co Pani z balonikami uciekła mi z zasięgu wzroku.. Powtarzałam w głowie tylko jedną myśl "nie zatrzymuj się". Pierwsze 5km przebiegłam z czasem 31:22 - czyli uzyskałam gorszy wynik od ostatnich na Parkrun.
Na 7 km dostałam wigoru. Przyśpieszyłam i zaczęłam stopniowo wyprzedzać biegaczy. Trochę bałam się, że znów dopadnie mnie kryzys, ale kto nie ryzykuje ten nie wygrywa....?
Ku mojej radości udało mi się dogonić Panią z balonikiem 1h. Szok! Pozdrowiłam Panią i pofrunęłam dalej! Pozostały ostatnie metry ....
Meta! Udało mi się osiągnąć coś, w co tak naprawę nie wierzyłam! Czułam łzy w oczach! Co za przeżycie!
.. jest życiówka!
Mój czas to 59:47! Hura!!!
Czas na jedzenie! Tak sobie jem siedząc na krawężniku i myślę, że warto było przebiec 10 km dla tej grochówki ;)
Madzia i Ewa także wybiegły życiówki! Gratuluję Wam dziewczyny :)
Po wszystkim trochę refleksji:
.....warto jest mieć pasję
.....warto jest robić to co się kocha
.....warto jest ryzykować
.....warto jest pokonywać własne słabości
Trzeba uwierzyć w siebie.
Za rok wracam do Garwolina! Koniecznie! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz