Kazimierz Dolny jest prawdziwą perłą, jednym z najcenniejszych i najbardziej urokliwych miejsc w Polsce. Jest też jedną z najbardziej znanych miejscowości turystyczno-wypoczynkowych w kraju i za granicą, o ponad stuletniej tradycji letniska i kolonii artystycznej. Poza turystyką, Kazimierz znany jest ze swoich związków ze sztuką, oraz z tego, że stał się oazą twórców. Wielu malarzy ma tu swoje galerie, pracownie, odbywają się tu też plenery malarskie. Wyjątkowość Kazimierza opiera się głównie na bogactwie kulturowym i na tradycji bohemy malarskiej, literackiej i twórczej w szerokim rozumieniu tego słowa.
Miasteczko posiada ogromną ilość obiektów i miejsc zabytkowych, udostępnianych zwiedzającym (m.in. obiekty sakralne, zabytkowe budynki Muzeum Nadwiślańskiego, synagoga, zespół zamkowy, budownictwo drewniane). Zabytki Kazimierza cechuje autentyzm, ich oryginalność to prawdziwa wartość miasta.
Źródło: http://www.kazimierz-dolny.pl/
Kazimierz Dolny odwiedziłam ze 20-cia lat temu, będąc jeszcze w podstawówce, mało z tamtej wycieczki pamiętam i od dawna w mojej głowie krążyła chęć powtórzenia wyjazdu do tego miasta. Kiedy dowiedziałam się o I Biegu Kazimierskim im. Jana Pawła II od razu chciałam tam pobiec! Oczywiście musiałam najpierw namówić Marcina na ten wypad, co nie było trudne ;)
W dniu wyjazdu wyszliśmy z domu po 7-mej rano, trasa z Warszawy do Kazimierza przebiegła bez problemu, a na miejscu szybko i sprawnie odebraliśmy pakiety. Tu niespodzianka! W pakiecie książka o Janie Pawle II, koszulka techniczka, dwie butelki wody, kilka torebek przypraw Kamis i puszka ciecierzycy (zna ktoś z Was fajny przepis z ciecierzycą?).
Korzystając z krótkiej chwili wolnej wpadliśmy w mini wir zwiedzania.
Podczas każdej podróży staram się kupować magnes i nie zgadniecie co kupiłam w Kazimierzu? Przy okazji kupiłam także kazimierskiego koguta (swoją drogą myślałam, że jest smaczniejszy). Niestety nie mieliśmy za dużo czasu na zwiedzanie, ponieważ nadchodził czas biegu :( a szkoda :(
Strefa kibica |
Na starcie :) |
Mapka trasy. |
Jak widać na mapie biegliśmy 5 km w tą i z powrotem. Lubie takie trasy, dzięki temu nie nudzi mi się w biegu, kiedy mijam najpierw tych szybszych - później tych wolniejszych biegaczy każdemu kibicując. Pierwszy biegacz przybił mi piątkę :) Mogę także wypatrywać znajome twarze.
Z ciekawostek na trasie czekał na nas podbieg, który był na moje oko ze dwa razy dłuższy niż słynna Agrykola w Warszawie. W tamtym miejscu tylko jedna myśl mnie pocieszała, że wracając tą drogą będę miała "z górki".
Na mecie kolejna niespodzianka - można było dostać medal od księdza! :)
Mam nadzieję, że wrócę do Kazimierza za rok :)
Faktycznie bieg fajny a górka wymagająca :) Ja również byłem w Kazimierzu ładnych parę lat temu i tym razem zaskoczyłem się trochę "in minus". Miasteczko bardzo się skomercjalizowało i niestety widać to na każdym kroku - wszystko płatne chociaż jest grubo przed sezonem, ceny w knajpach itd. itp.
OdpowiedzUsuń